Nie pozwalali świętować. Na Boże Narodzenie gotowaliśmy kutię, naleśniki na wodzie, soli i mące, mama lubiła cieniutkie, a ja grube. Pierogi z kapustą, z oliwą, suszonymi śliwkami… Siano kładliśmy na stół, nakrywaliśmy obrusem, a pod siano nawet do dziś kładziemy sól, czosnek i kawałek chleba... Bywało niekiedy, że i bez obrusa, na siano stawialiśmy potrawy... Po kolacji dzieciom rzucano orzechy i cukierki, żeby pozbierały przy okazji wydając dźwięki zwierząt, kt...
Urodziłem się w dzielnicy Hreczany. Moja mama, Ewa, córka Martyna, ur. 1903 roku, pochodziła z rodziny Czenaszów. Była to jedna z rodzin na Greczanach, która mieściła największą liczbę członków. Tutaj Czenaszów dużo mieszka. Mama trochę pożyła. Zmarła ona w 1989 roku. Jeszcze zdążyła z wnukami się pobawić. Mój ojciec, Ludwig Kozina, syn Demiana, ur. 1901 roku. Nawet nie wiem, z której rodziny on pochodził. Możliwe, że też z Grechan. Rodzice ożenili się gdzieś po...