Ludmiła Lemiszewska (Szczepańska)
Za to, że chodziłam do kościoła, w szkole byłam szykanowana. Dobrze pamiętam jak w 1986 roku poszłam do kościoła sama, bo babcia już zmarła, i w 86 roku jeszcze zapisywali uczniów, którzy przyszli na Wielkanoc. Właśnie na nabożeństwo. Był taki dzielnicowy, wysoki chłopak, i nauczyciel ze szkoły nr 20 przychodził. A my za ogrodami szliśmy, żeby poświęcić pokarm, bardzo chcieliśmy... Tak samo chodziliśmy kolędować, jak ktoś wygadał to go łajaliśmy...